wtorek, 20 stycznia 2015

❤ Owsina lOve ❤

W dzieciństwie zapewne 3/4 z nas na słowo owsianka dostawało długich zębów. Jak poczułam ten smak w ustach to mi się podnosiło. Najwidoczniej do owsianki trzeba dorosnąć. Na obecną chwilę kocham owsiankę pod każdą postacią. Na zimno, na ciepło, na gęsto i rzadko ale warunkiem jest je smaczne przygotowanie. Zabija głoda, jest wartościowa, zdrowa i przede wszystkim smaczna. Ale nie mówię tu o bezsmakowej breji z dzieciństwa, wtedy nasze mamy nie miały takich możliwości jak my. Taka owsianka nie zawita na mym stole i mój synek również takiej nie dostanie.
Ale po co ten post? a no post jet po to by się podzielić z wami szybkim i prostym przepisem na jedną z moich ulubionych owsianek której zrobienie nie zajmuje dużo czasu i co jest dla mnie wielkim plusem robi się ją wieczorem, a rano kiedy się wstaje wściekłym że znowu trzeba było wstać śniadanie na nas już czeka i nie trzeba sobie nim zaprzątać głowy.
A o to i ona :)


Sposób przygotowania:


Składniki:
  • gruszka,
  • owoc granatu,
  • 3 łyzki płatków owsianych,
  • 2 płatków orkiszowych (musi nie musi zamiast nich można dać o tyle więcej owsianych),
  • 1 łyżka Popping (amaratus ekspandowany),
  • mleko ,
  • coś do osłody, może być miód albo syrop z agawy,
  • jakiś zamykany pojemnik, najlepiej sprawdza się słoik
Do słoika wsypujemy płatki i popping i zalewamy je dwa razy większa ilością mleka. Dodajemy gruszkę i granat, dosładzamy, zamykamy słoik i najlepiej wstrząsnąć by składniki się wymieszały i wstawiamy na noc do lodówki. Rano wstajemy wyciągamy i voilà.

Dla osób co lubią sobie  dogodzić. rano do owsianki można dodać pokrojoną w mniejsze kawałki gorzką czekoladę :)


Smacznego życzy M.


wtorek, 16 września 2014

Pianka koloryzująca VENITA - Intrygujący róż

Dziś notka na temat półtrwałej koloryzacji pianką VENITA w odcieniu INTRYGUJĄCY RÓŻ!

Pianki są ogólnie dostępne chociażby w drogerii Natura w cenie około 10zł. Kolorów jest bardzo dużo :) Oczywiście kolorów "nienaturalnych" takich jak np. złoty oranż, ognisty wulkan, mój intrygujący róż, urzekająca purpura, jasna czerwień, szmaragdowa zieleń, kosmiczny błękit, oraz magiczny fiolet :) Z bardziej naturalnych można wybrać brąz tiramisu oraz czerń :) W pudełku znajdziecie piankę 75ml oraz zwykłe foliowe rękawiczki które proponuję zamienić na gumowe bądź winylowe :)
Dlaczego zdecydowałam się na koloryzację tą pianką? Otóż miałam już wcześniej pomalowane włosy na różowo farbą zakupioną w sklepie fryzjerskim, która z intensywnie różowej "sprała się" do pastelowego różu, który już nie wyglądał ciekawie :) Film z prezentacją tego koloru znajdziecie tutaj: Mój nowy kolor włosów - My new hair color
Zakupiłam tą piankę przed tą farbą i to pianka miała być położona docelowo jako pierwsza na moje włosy lecz stwierdziłam, że jednak zostawię ją na później i aby się nie zmarnowała użyłam jej właśnie teraz :)


 Tutaj kolor po 5 myciach w tym ostatnie wykonane szamponem przeciwłupieżowym, który znacząco wypłukał kolor! Na taką właśnie bazę nakładałam piankę VENITA.
Producent zaleca nakładać piankę na suche i umyte włosy, ponieważ po jej zastosowaniu nie myje się włosów tylko je wypłukuje :) Pianka nie zawiera amoniaku a jej zapach jest bardzo przyjemny :)



Jeśli chodzi o samą koloryzację myślę, że przy długich włosach niezbędna będzie pomoc drugiej osoby aby kolor był położony równo :) Krótkie włosy myślę, że bez problemu można zafarbować samemu :) Obawiałam się, że pianki może nie wystarczyć na moje dość długie włosy ale bez problemu owe 75ml kolorowej pianki wystarczyło na pokrycie ich aż z zakładką :)


Przed użyciem pianki należy mocno wstrząsnąć pojemnikiem. Aplikacja odbywa się w bardzo łatwy sposób. Nie trzeba łączyć ze sobą żadnych elementów ponieważ wszystko co jest nam potrzebne wydobywa się z opakowania :) Zdecydowaliśmy się, że będziemy nakładać kolor od dołu. Podzieliliśmy włosy na partie, a następnie kosmyk po kosmyku nakładaliśmy kolor. Najlepiej wycisnąć piankę na dłoń a następnie cienką partię włosów położyć na drugą dłoń i pokrywać pianką włosy od nasady aż po końce.


Początkowo nie wiedzieliśmy czy wystarczy paniki na pokrycie moich włosów więc najpierw dość oszczędnie mąż pokrywał mi włosy, pod koniec okazało się, że bez problemu wystarczy jej więc dokonywał późniejszych poprawek, ponieważ były prześwity. Jak widać mój odrost jest ciemny i tam kolor wyszedł ciemny z delikatnym odcieniem różu. Mąż mówił że bardzo ciężko było nią pokryć właśnie włosy od nasady z racji na formę czyli piankę, która dość szybko robiła się wodnista lecz nie ściekała z włosów. Jak widać moja szyja jest również intensywnie różowa lecz bez problemu udało mi się ją domyć płynem dwufazowym do demakijażu. Tak samo czoło i uszy :) Warto nałożyć na ramiona ciemny ręcznik bądź bluzkę.
Nakładanie pianki na długie włosy zajęło trochę ponad pół godziny. Trzymałam ją na włosach 20 minut tak jak zaleca producent lecz kolor nie stawał się przez to bardziej intensywny.
Jak można przeczytać na opakowaniu po zakończeniu koloryzacji mamy wypłukiwać piankę do momentu aż woda będzie czysta. Powiem Wam że wypłukiwałam ją dobre 10 minut i woda nadal była intensywnie różowa więc sobie odpuściłam :) Fakt nie użyłam szamponu ale nie odmówiłam sobie nałożenia na nie odżywki, którą szybko z nich spłukałam i przez to włosy dały się swobodnie rozczesać.

Nie bójcie się, że wanna lub płytki zafarbują. Jeśli powierzchnia jest gładka i czysta nie powinno się nic złego stać. Włosy oczywiście wypłukiwałam w rękawiczkach lecz mimo to moje palce po tym "zabiegu" były różowe :)
Po wypłukaniu włosów wysuszyłam je suszarką, spryskałam odżywką bez spłukiwania Gliss Kur, a na końcówki nałożyłam serum z Avon.






Początkowo byłam przerażona kolorem lecz w momencie kiedy je wysuszyłam i spojrzałam na siebie w całej okazałości w lustrze okazało się, że kolor bardzo mi się podoba mimo swojego nienaturalnego i niecodziennego koloru :) Już wcześniej rewelacyjnie czułam się w różu, który idealnie podbija kolor moich zielonych oczu wiec i teraz jest podobnie :)
Włosy po koloryzacji są miękkie i w żaden sposób niezniszczone jak po np. farbach. Kolor jest intensywnie różowy w słońcu mieniący się na fioletowo-niebieski. Jest faktycznie INTRYGUJĄCY!
Nikt nie przechodzi obok mnie obojętnie, a najbardziej pozytywnie reagują dzieci a dokładnie małe dziewczynki :)








Podsumowując JESTEM ZADOWOLONA :)  Nie wiem jak to będzie z trwałością i po ilu myciach kolor się "spierze" ale już teraz zakupiłam kolejną piankę tym razem w kolorze czerwieni :)
Zapewne również napiszę na jej temat notkę :)
Uważam że pianka jest bardzo fajnym rozwiązaniem dla dziewczyn, które lubą i chcą poeksperymentować z "kosmicznymi" kolorami włosów :) Włosy się nie niszczą i mają intensywny kolor. Cóż więcej chcieć :) Jak człowiek nie spróbuje to się nie przekona :)
Mam nadzieję, że ten wpis komuś się przyda chociażby aby zobaczyć jak kolor wygląda na "żywo"
Zapominałam dodać żebyście mieli na uwadze kolor wyjściowy włosów na który będziecie nakładać piankę. Włosy rozjaśnione zyskają bardziej intensywny kolor właśnie ze wspominaną przeze mnie fioletowo0-niebieską poświatą. Włosy wyjściowo ciemne będą miały głęboki kolor z odcieniem różu. Zobaczcie na innych zdjęciach w Internecie :)
Dziękuję Wam za przeczytanie tej notki i do kolejnej :)

Pozdrawiam G.

wtorek, 18 marca 2014

Misiowe czapeczki dla dzieci

Witajcie :)

Dziś na szybko chciałabym Wam zaprezentować moje propozycje "Misiowych" Czapeczek zarówno dla chłopców jak i dziewczynek :)  Jeśli chodzi o ten wzór powiem Wam, że jest dość "upierdliwy" z racji na wiele małych elementów (patrz: uszy, oczy, nos, usta i.td.) które trzeba wykonać osobno zszyć razem a potem przyszyć do czapki. Ten etap tak naprawdę zajmuje najwięcej czasu ale warto bo efekt jest świetny (przynajmniej moim zdaniem). Czapka miś jest uniwersalna bez względu na płeć będzie pasować każdemu :) Przejdźmy zatem do prezentacji moich Miśków :)

Pierwszą misiową czapeczką, którą zrobiłam był brązowy "smutny" miś :) Wykonałam go z włóczki 100% akryl (dokładnie włóczka Kotek) i w całości jest wykonana półsłupkami nawijanymi :) 



Drugi miś jest już weselszy i niebieskooki :) Wykonałam go dla małej blondyneczki i z tego co mi wiadomo zakochała się w nim od razu :) 



Trzeci miś jak widać po kolorach jest również wersją dla dziewczynki :) Jest wykonana z włóczki przeznaczonej dla niemowlaków Red Heart Baby :)



Jeśli chodzi o tą czapeczkę wykonałam tak naprawdę cały komplecik czyli opaskę i chusteczkę przez co był to idealny prezent Bożonarodzeniowy :)

Czwarty Miś to miś, którego zrobiłam dla chłopca, który wygrał rozdanie na moim mamusiowym kanale  Okiem Matki Swoją drogą serdecznie na niego zapraszam :) Jest również wykonany z włóczki Red Heart Baby i jest strasznie pozytywny z pomponami :) 


Piąty Miś to miś bez twarzy :P Ma tak naprawdę tylko misiowe uszy :) Idealna dla chłopca :) 
 Często w zimowe czapeczki wszywam polar wtedy jest jeszcze bardziej ciepła i odpiera ataki zimowego wiatru :P

I ostatnia propozycja Misowej czapeczki idealna dla dziewczynki :) Wykonałam ją mojej córci i idealnie sprawdzała się zimą (również ma wszyty polar). 


I to tyle moich propozycji :) Trochę już tych czapek zrobiłam i mam nadzieję, że kogoś zainspiruję do zrobienia takiej Misowej czapeczki swojemu dziecku lub jako prezent :)

Pozdrawiam G.

sobota, 22 lutego 2014

Moje szydełko...moje początki...moje pierwsze robótki...

Witajcie,

jeśli śledzicie mój kanał na YouTube asd525 zapewne wiecie, że jedną z moich ostatnich pasji są robótki na szydełku :)
Dla wielu osób jest to zajęcie kojarzone z babciami bądź starszymi ciotkami, które robią skarpety dla wnuków :P
Otóż wg mnie jest to wybitnie kreatywne i interesujące zajęcie i w moim przypadku poświęcam na to każdą wolną chwilę!
Chciałabym publikować Wam w miarę systematycznie swoje pracę, ponieważ sama z doświadczenia wiem, że często szuka się inspiracji w sieci i być może, kogoś zainspiruję do zrobienia czapeczki dla dziecka, rękawiczek bądź innych robótek, które można wyczarować za pomocą szydełka :)
Ja zajawiłam się szydełkiem około półtorej roku temu, kiedy to zobaczyłam przesłodką czapeczkę córeczki mojej sąsiadki z naprzeciwka :) Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że zrobiła ją sama i od razu zapragnęłam również wykonać taką dla mojej (wtedy) trzymiesięcznej córeczki :)
Sąsiadka nauczyła się robić na szydełku siedząc przed komputerem i próbując robić czapeczkę krok po kroku z jakimś filmikiem notabene po angielsku i z tego co mówiła chwilę jej zajęło skrojenie jak zrobić czapeczkę na szydełku ale poradziła sobie i mnie była już wstanie wszystko pokazać i wytłumaczyć :)
Kupiła mi białą włóczkę (pamiętam ją jak dziś) Red Heart z serii Lisa, szydełko w rozmiarze 3,5mm (lub 4,5mm już nie pamiętam dokładnie) siadła przy mnie i tłumaczyła. Myślałam, że to droższa zabawa ale szydełko kosztuje niecałe 10 zł a nawet można je dostać taniej (zależy od pasmanterii) a cena włóczki zależy od firmy i rodzaju.
Przejdźmy zatem jak szła mi nauka...zatem nie było łatwo :p Fakt nie musiałam zezować na filmik, ale mimo tego, że równolegle ze mną sąsiadka tłumaczyła mi co mam robić to i tak zanim czapeczka powstała chwila czasu minęła :)
Ale w końcu załapałam i szło mi coraz lepiej :) z każdym kolejnym oczkiem nabierałam wprawy i prawdę mówiąc nie wierzyłam, że uda mi się zrobić tą czapkę i że wpadnę tak po uszy jeśli chodzi o dzierganie :P
Może zamiast się rozpisywać pokażę Wam tą moją pierwszą czapeczkę :P Uwaga, uwaga oto PANDA! Moja pierwsza czapeczka na szydełku, którą zachowam na pamiątkę dla mojej Córci :)

Czapeczka wykonana z włóczki Red Heart Lisa(podwójna nitka), szydełkiem 3,5mm, półsłupkami.
Prawdę mówiąc czapeczka w pierwszym projekcie wyglądała nieco inaczej bardziej przerażająco z racji na oczy, ale szybko zmieniłam projekt, doszyłam uśmiech i pandusia się rozweseliła :)
Jak widzicie, czapka ma ochronę na uszy jest bardzo miękka i służyła mojej Córci bardzo dzielnie zimą i wychodząc z nią na spacer z dumą nakładałam jej ją na główkę :)
Patrzę teraz na to zdjęcie i naprawdę nie wierzę, że wyszła ona spod mojej ręki :P
Ale jak się pewnie domyślacie na jednej czapce się nie skończyło :P Chrzest mojej Córci zbliżał się nieubłagalnie i nie wyobrażałam sobie, że mogę jej nie zrobić czapeczki z tej okazji :P Zatem zakupiłam kolejną włóczkę, przewertowałam Internet (dokładnie grafikę gogle wpisując frazę "czapeczka na chrzest na szydełku") w poszukiwaniu inspiracji i zabrałam się do dzieła :)
Na początku miałam problem z rozpoczęciem czapeczki, ale znalazłam na YT idealny dla mnie instruktaż, z wykonaniem prostej czapki na szydełku oto on do tego po polsku i już poszło :) Byłam od tej chwili w stanie sama rozpocząć robótkę i nie zawracać już głowy sąsiadce :P
Wracając do czapeczki na chrzest wykonałam ją podobnie do Pandy, zresztą sami zobaczcie :)

Tym razem zamiast wykonanych na szydełku sznureczków postanowiłam zrobić warkoczyki i kwiatek, który robiłam metodą prób i błędów i teraz naprawdę nie wiem w jaki sposób on powstał bo w tej dziedzinie byłam jeszcze "zielona":P Nie mniej jednak czapeczka została wykonana i świetnie prezentowała się w dniu Chrztu mojej Córci :) (również, zachowam ją na pamiątkę).
Teraz sobie przypominam, że zaraz po tej czapeczce wydziergałam kolejną, która również była wykonana z myślą o chrzcie, ale w ostateczności została czapeczką, a raczej kapelusikiem na inne okazje :P

Biało - różowy kapelusik z delikatnym rondem i ochroną na uszy! Moja Córcia bajecznie w nim wyglądała! Jak Laleczka :)
Kolejnym projektem było ponczo. Tak wymyśliłam sobie, że zrobię ponczo,a najlepszy w tym wszystkim był mój odręczny projekt, dzięki, któremu poradziłam sobie z wymiarami i tak jak teraz patrzę to ponczo, które powstało na jego podstawie wiele się od niego nie różni :P Oceńcie sami :)

Zrezygnowałam w ostateczności z falbanek dookoła bo nie wyglądały fajnie i zamiast rzędu guziczków zrobiłam i przyszyłam pasujący kwiatek, bo nie wiem czy pisałam, ale miał on pasować do czapeczki na chrzest, ale w ostateczności nie wystąpił w tym dniu :P
Wykonanie tego poncza było czasochłonne tym bardziej, że nie miałam jeszcze maga wprawy w dzierganiu ale w ostateczności służy mojej Córci do dziś bo wyszedł nieco większy więc w chłodniejsze dni mogę jej go nakładać na spacery :)
Jeśli jesteśmy jeszcze w temacie Chrztu to na czapce i ponczu się nie skończyło :P Wydziergałam jeszcze z tej okazji torebkę na smoczki (chyba mi się nudziło) ale w ostateczności przydała się tego dnia :)


Pierwsza torebka mojej Córci (również zachowamy ją na pamiątkę :)

Teraz jeszcze krótko opowiem o dwóch kolejnych czapeczkach, które zrobiłam jako jedne z pierwszych, a resztę zostawię na kolejnego posta :)

Jedna czapeczka jest grubsza na zimę szaro- różowa z pomponem, a druga fioletowo - zielona z daszkiem i kwiatkiem :) Moja Córa nie chodziła w nich jakoś często ale wydziergałam je z wielką przyjemnością :)





I to by było na tyle jeśli chodzi o tego posta :) Baza moich projektów, które zawsze na koniec fotografuje jest dosyć spora więc postaram się co jakiś czas dodać kolejne wpisy związane z tą tematyką :) Mam nadzieję, że wpis Wam się spodobał i że podzielicie się ze mną swoją szydełkową historią :)

Pozdrawiam G.

środa, 15 stycznia 2014

Maseczka Active Gold L'biotica


Witajcie,
 
dziś notka o maseczce hydrożelowej na tkaninie firmy L'biotica Active Gold. Nakręciłam już o niej film i możecie zobaczyć jak prezentuje się "na żywo". Film znajdziecie tutaj Klik
 

Maseczka trafiła do mnie po kontakcie z panią przedstawicielką firmy, która zaproponowała mi jej przetestowanie :) Oczywiście fakt ten nie rzutuje na moją opinię. To co napiszę tutaj i co powiedziałam w filmie na jej temat jest to 100% mojego zdania na jej temat ;)

A więc przejdźmy do opisu technicznego ;)

 
 
To co producent nam obiecuje po zastosowaniu tej maseczki możecie poczytać, zdjęcia są dość ostre więc nie będę powielać informacji :) Przejdę za to do opisu w jaki sposób mi się ją używało...
 
Maseczka jest dość specyficzna zarówno pod względem materiału z jakiego jest wykonana jak i ze względu na to, że składa się z dwóch części.
 
 
 
 
 
 
Z racji na to, że jest podzielona na dwie części znacznie lepiej przylega do twarzy lecz nie idealnie. O ile dolna część maseczki jest idealnie dopasowana i wykrojona to górnej części nie jesteśmy w stanie dobrze dopasować do twarzy (chyba że w momencie kiedy mamy drobną twarz). Myślę, że chodzi o źle wykrojone otwory na oczy. Ich rozstaw jest dość bliski przez co z jedne strony nie przylegają dobrze przy nosie a z drugiej dotykają zewnętrznych kącików oka przez co podrażniają je.
 

To co opisuje powyżej możecie zauważyć na tym zdjęciu. Po prawej stronie maseczka znacznie odstaje, zaś po lewej dotyka zewnętrznego kącika oka. Możecie też zwrócić uwagę, że dolna część pasuje idealnie :) W maseczce wygląda się jak Iron Man :)
 
Teraz co nieco o materiale z jakiego jest wykonana. Też jest inny niż w standardowych maseczkach tego typu. Nie jest to bawełna lecz ciężki do określenia materiał.
 

 
Maseczka z jednej strony jest gładka  i bardziej błyszcząca z drugiej bardziej fakturowa (jeśli można tak w ogóle powiedzieć :P) i matowa.
Musicie wiedzieć aby przed rozpakowaniem maseczki być bardzo delikatnym. Po wyjęciu z opakowania płyn w którym jest zanurzona sprawia, że staje się jeszcze bardziej śliska więc zdjęcie jej z podkładek ochronnych jest dosyć trudne. Co gorsza w momencie kiedy się złoży i sklei jej ponowne rozłożenie bez naruszenia jest chyba niemożliwe. Nie mam długich paznokci a jednak udało mi się ją naruszyć podczas zakładania trzy razy :/
 

Teraz chyba przyszedł już czas na omówienie jej działania :) Przed jej założeniem zrobiłam sobie peeling drobnoziarnisty z Liren więc moja twarz była mechanicznie starta i zaczerwieniona. Po nałożeniu maseczki jednak nie odczuwałam szczypania zaś przyjemne uczucie chłodu i ukojenia.
Relaksowałam się w niej 30 minut po tym czasie ją zdjęłam a płyn, który został na twarzy wmasowałam, żeby się nie zmarnował :)
 
Twarz po zdjęciu maseczki była dość lepka ale po 10 minutach uczucie to zniknęło ponieważ wszystko się wchłonęło :) Twarz przez moment była jeszcze chłodna, zaczerwienienia zniknęły, cera była wygładzona. Producent gwarantuje nam rozświetlenie i faktycznie tak było. twarz w miejscach gdzie jest uwypuklona naturalnie się błyszczała.

Mogła by zwężać pory lecz producent nic o tym nie wspomina i jak widzicie na zdjęciu bardzo je widać :/
To chyba tyle jeśli chodzi o tą maseczkę teraz postaram się ja jeszcze szybko w kilku słowach podsumować...
 
Maseczka jest idealna przed większymi okazjami lub w momencie kiedy nasza cera wymaga szybkiej regeneracji i nawilżenia. Nie podrażniła mnie ani nie spowodowała wysypu niedoskonałości więc w moim odczuciu jest bezpieczna. Jej cena wacha się między 15 a 20zł zależy gdzie ją zakupimy. Moim zdaniem to ciut dużo ponieważ za tą cenę czasem można kupić jakiś ciuch a podobne działanie można uzyskać stosując zwykłe maseczki do zmywania. Ale z racji na to, że jest na płótnie nie musimy później bawić się w jej zmywanie więc czas jaki poświęcamy na jej wykonanie jest znacznie krótszy :) A że ja nie lubię momentu zmywania maseczek to taka opcja mnie jak najbardziej odpowiada :)
Dajcie znać czy ją używałyście i jak się sprawdziła u Was :) Pamiętajcie, że moja cera jest normalna w kierunku do suchej i dziewczyny, które mają podobną cerę do mnie nie problematyczną mogą być z niej zadowolone :)
 
Na koniec jeszcze raz ja w masce Iron Man :) Jeśli chcesz się poczuć jak Super Bohater ta maseczka jest dla Ciebie :)


 
Pozdrawiam Was
G.